poniedziałek, 12 października 2009

Ostatni tydzień dostarczył wielu wrażeń. Zaczęło się od międzynarodowego festiwalu filmów dokumentalnych- Docupolis, na którym miałam okazję obejrzeć dwa filmy. Pierwszy to impresja irańskiego tłumacza i filmowego amatora na temat spotkania z historią Che Guevary oraz poszukiwań śladów po rewolucjoniście, drugi Nosotros desaparecidos, odwołujący się do ciężkich czasów dyktatury w Argentynie.... ciąg dalszy nastąpi

sobota, 10 października 2009

Siedzę na tarasie mieszkania, które wynajmuje w Barcelonie. Chyba każdy poeta lub potencjalny poeta lub po prostu człowiek z poetycką duszą ma w swojej głowie obrazek siebie, zapisującego myśli na tarasie mieszkania w jakimś urokliwym miejscu. Nie mam tu widoku na morze, co wcale nie jest tragedią, bo obrazek mógłby stać się zbyt kiczowaty, a mieszkanie zbyt drogie. Jest za to cisza, przerywana od czasu do czasu nawoływaniami kaczki sąsiadów i przyjemna morska bryza. Wszystko, co potrzebne by rozkoszować się chwilą.

czwartek, 8 października 2009

Wypadałoby wrócić, w kilku słowach podsumować, zamknąć nawiasem historii uprzedni rok, ale jego bliskość, oddech wspomnień, który wciąż czuję na karku nie pozwala mi bawić się słowami. To nie jest chwilowe zjawisko, to coś, co goni mnie już od kwietnia, gdy przestałam tyle pisać, za to moje życie osobiste nabrało tempa. Może właśnie dlatego blog przestał być żywy, bo nie chciałam karmić go ekshibicjonistycznymi opisami i nie chciałam pisaniem zabić tego, co niedopowiedziane. Z czasem te przeżycia stały się historią, ale ja wciąż kurczowo trzymałam się tego co ogrzewało, dawało siły, radość i poczucie spełnienia. Nadszedł jednak moment, by uświadomić sobie, że przeszłość może być babcią przyszłości, ale z pewnością nie jest jej matką. To, co nas żywi tkwi w teraźniejszości. Dlatego od teraz mam zamiar do pięknych wspomnień wracać, ale bardziej skupić się na teraźniejszości. Wspomnienia dały mi historię, ale teraźniejszość daje mi życie.