środa, 13 stycznia 2010

Miesiąc styczeń, a więc wraz z przecenami nadeszła sesja. Tyle prac do pisania, że brakuje mi czasu na porządny wypad po sklepach, a potrzebuje i spodni i butów. W bibliotekach także tłumy, ciężko znaleźć miejsce z kontaktem i lampką, chociaż to może kwestia wyboru biblioteki. W najpiękniejszej, tej na wydziale filologicznym i matematycznym (sic!- jak blisko tu językowi do liczb), gdzie człowiek czuje się studentem przez wielkie S, a w przerwie popija się kawę na jednym z magicznych dziedzińców, wśród drzewek pomarańczowych lub obok sadzawki, więc w tej antycznej bibliotece, o cudownych krużgankach i eleganckiej szachowej posadzce, tak, tu ludzi jest pod dostatkiem, ale że życie studenckie ma wbrew pozorom ludzki charakter, nie męczy to bardzo. Cisza jest, spokój jest, czytelnicy są i wiele książek nieprzeczytanych także, a więc wszystko, czego potrzeba przytułkowi dla książek i to, czego odwiedzający szukają.

Brak komentarzy: