środa, 30 grudnia 2009

W sobotę, późnym wieczorem, po wyczerpującym dniu secesyjnym, ruszyliśmy z Roberto i dwiema Chilijkami- Javierą i Camilą- "na relaks". Wylądowaliśmy w barze bardzo eklektycznym, gdzie główną atrakcją jest arabska fajka wodna (o wdzięcznej hiszpańskiej nazwie cachimba), ściany obwieszone są Sarą Montiel, a w głośnikach brzmi latynoska salsa. Tam spędziliśmy radośnie czas słuchając wywodów Camilii na temat emigracji chilijskiej, hiszpańskiej (wszystko w procentach i "innych" liczbach). Wywody te usprawiedliwiała uroczym tłumaczeniem, mówiąc, że tak jak mężczyźni oglądają strony porno, tak ona po nocach siedzi wypatrując statystyk. Fetysz o tyle zabawniejszy, że Camila studiuje sztuki piękne. Uroczy był także kelner, który wywijał obok naszego stolika w rytm muzyki i raczył nas zalotnymi spojrzeniami i minami, co z uwagi na wiek i urodę, dodawało całości posmaku dobrej komedii.

Brak komentarzy: